A na dokładkę jeszcze to

:

W 2 połowie października, po – mam nadzieję – szczęśliwym powrocie z nurkowego safari, planuję wejść z GOOROO BANDEM do studia „piwnia” i nagrać kilka utworów z nowego repertuaru – covery swingowe i rockowe. I to jest część 1 planu. A ta 2 – nagrać nowe wokale w piosenkach z „TO MI GRA”. Mam pomysły i chęć „dopalenia” energii płyty. W ramach konieczności jej dotłoczenia. Gdyż w ostatnim kartonie pokazało się dno…

Piątek – 30 września zagram w Koninie. Zapraszam na koncerty!!!

Plan koncertów jest taki:

16:45 – 17:30 – koncert na bulwarach miejskich w Koninie
17:30 – 18:30 – sprzedaż płyt, pogaduchy, spotkania, PR.

19:30 – 20:30 – koncert na Przystani Gosławice

po koncercie nieoficjałki – śpiewy, pogaduchy ciąg dalszy. PR – not at all.

Do zobaczenia zatem w Koninie!!!
:-) ))))

„Biała Barkentyna” – nowa piosenka PACKETU.Wziąłem udział w tym projekcie.

„Hej, Pogorio! Znów w morze ruszać czas!
Niesiesz wolność i zmieniasz życia smak!
Swe białoskrzydłe konie przez oceany gnasz
Dla wielu jesteś domem na jawie i we snach”

W ubiegłym tygodniu, w studio nagraniowym „Piwnia” Mariusza „Mariaszka” Wilke w Gdańsku nagraliśmy z zespołem Packet nową piosenkę pod tytułem „Biała Barkentyna”. Rzecz jest o żaglowcu Pogoria – obecnie najlepiej utrzymanym żaglowcu sportowym w kraju. Słowa napisała Anna Peszkowska, melodię ułożył Mirek Peszkowski. Po 2 dniach prób w wynajętej sali, ośpiewaniu numeru, nagraliśmy piosenkę u Mariaszka. „Biała Barkentyna” będzie ilustracją muzyczną filmu dokumentalnego realizowanego przez legendarnego redaktora gdańskiego Oddziału TVP, pana Bogdana Sienkiewicza. On to namówił i zamówił piosenkę u Anki i Mirka. Miała być „Fregata z Packet Line” ale przekonali redaktora i zobowiązali się do napisania czegoś nowego. I tak od słowa do słowa, od spotkania do spotkania powstało nagranie. Formą i trescią nawiązuje do „Fregaty…” ale jest to zabieg zamierzony. A dla mnie była to przyjemność – udział w projekcie z koleżankami i kolegami z dawnych lat. Aaaa! Śpiewam 3-cią zwrotkę w „Barkentynie…”.
Emisja filmu planowana jest na luty przyszłego roku.
Ot i tyle!

Pozdrawki.
GT

W piątek, 30 września zagram i zaśpiewam w Koninie. Zaprosili mnie tam konińscy żeglarze, a konkrety zorganizował Kamil Piotrowski – dziennikarz, animator żeglarskich i szantowych zdarzeń, członek zespołu SĄSIEDZI z Gliwic.Kamil zapytał mnie o kilka spraw, a ja odpowiedziałem.Jeśli macie ochotę – poczytajcie.

KP: Kiedy ostatni raz gościłeś w Koninie?

GT: Był to rok 2000 lub 2001. Wziąłem wtedy udział w festiwalu Złota Szekla. Chyba – w koncercie solistów. Było jak zwykle fantastycznie, klimatycznie i niepowtarzalnie. Ze szczególnym uwzględnieniem wieczornego koncertu w kawiarni Domu Kultury Oskard.

Jakie wspomnienia masz z tym miastem, ludźmi?

Mówiąc szczerze – bardziej z ludźmi. Od czasów moich pierwszych konińskich festiwali – a było to jeszcze podczas studiów w Wyższej Szkole Morskiej w Gdyni – szczególnie miło i ciepło wspominam chwile spędzone pod opiekuńczymi skrzydłami Uli i Mariana Gałków. Niezapomniane żeglarskie, szantowe gadano-śpiewane wieczory, w większym lub mniejszym towarzystwie przeżywane pod ich gościnnym dachem. Do białego rana! A potem kilka godzin snu i znowu występy na scenie Domu Kultury Oskard. Bardzo mile wspominam publiczność konińskich festiwali. Jak pamiętam – zawsze udawało mi się nawiązać dobry kontakt, spowodować wymianę energii. A do tego trzeba – jak wiadomo – dwojga. No, może dwóch – stron! Moje bardzo dobre wspomnienia wiążą się również z osobą Darka Zbierskiego – w tamtych latach – Dyrektora Domu Kultury Oskard, a jednocześnie organizatora festiwali Złota Szekla. Darek jako autor i wykonawca piosenek oraz uczestnik i laureat szantowych festiwali, wiedział jak zorganizować dobry festiwal i zadbać o kolegów z branży. I wiedzę tę doskonale przekładał na konkretne działania. Czułem się zaopiekowany, zadowolony, szczęśliwy. Akumulatory – mimo niedospania – naładowane!

Jak dotarła do ciebie wiadomość, jak się dowiedziałeś, że znów śpiewają piosenkę żeglarską w Koninie? Co sobie wtedy pomyślałeś?

Pomyślałem, że historia zatoczyła sobie jakieś spore koło i może będzie mi dane spotkać się ze starymi, dobrymi znajomymi na szantowym śpiewaniu. No i chyba tak się stanie? Ogromnie się cieszę na tę okoliczność.

Aaaaaa potem…

…czyli na przełomie lipca i sierpnia „odpaliliśmy” kolejny, XXXIII Festiwal Piosenki Żeglarskiej w Mikołajkach, który w tym roku nazywał się Kross Mikołajki Szanty Festiwal. W tym roku miałem przyjemność ponownie być szefem artystycznym, reżyserem koncertów oraz jednym z prowadzących. Do współpracy zaprosiłem Mirka Kovala Kowalewskiego. Już od 3 lat prowadzimy razem „Mikołajki”. Dogadujemy się nieźle poza sceną, więc myślę, że i na scenie – nie najgorzej. Jak wszyscy wiemy, czasy nie sprzyjają wydawaniu wielkich pieniędzy na festiwale. Również szantowe. Festiwal tegoroczny był więc w stopniu subtelnym – „kryzysowy”. Trochę mniej wykonawców i trochę mniej koncertów. Ilościowo mniej, ale jakościowo – baaaaardzo daliśmy radę! Wystąpiły zespoły z górnej półki. RO20′s, Prawdziwe Perły, Zejman i Garkumpel, GooRoo Band, The Bumpers, część zespołu Flash Creep, Shantaż i Załoga Dr. Bryga, Wszyscy miłośnicy każdego rodzaju szantowania znaleźli coś dla siebie: od ballady, przez rocka aż po a capella. Czy to szefostwo Wioski Żeglarskiej, czy to my z Kovalem – do końca nie wiem – mamy/mają „wejścia” w niebie, w dziale „pogodowym”, bo uzupełnieniem dobrej muzyki była wspaniała pogoda. Która jak wiemy – w tym roku nas w ogóle nie rozbestwiała. A podczas Festiwalu – TAK! Aaaa! Odbył się konkurs, było żyri (Jury), werdykt, były nagrody, była publiczność, która jak zawsze – the best! Były premiery, spotkania, wzruszenia, owacje i oburzenia. Jeśli chodzi o występ GooRoo Band, to jestem zadowolony. Zagraliśmy jedną premierę: Siódme Morze. Trochę żałuję, że nie zdołaliśmy zagrać 2-giej – Wielki Błękit. Ale – „nastepną razą” zagramy! Przyznam, że każda z piosenek zagrana z towarzyszeniem zespołu ma zupełnie nowy wyraz i jakość. Odczuwam dużą przyjemność i satysfakcję ze współpracy z takimi muzykami jak Krzysztof Paul, Artur Jurek i Adam Skrzyński-Paszkowicz tworzących moja kapelę. Niedawno w Sławie, na zamówienie organizatorów żeglarskiej imprezy zagraliśmy 2 sety rockowych coverów. I – „apiać” sukces! Żeglarzom regatowcowm-omegowcom tak się podobało to nasze granie, że oniemieli. No i tak ma być! A mnie przyjemnie się grało i śpiewało Sweet Home Chicago i inne. A wracając do festiwalu w Mikołajkach, to jestem przekonany, że wszyscy byli zadowoleni z przebiegu imprezy: widzowie, wykonawcy i organizatorzy.
Podczas któregoś z moich solowych koncertów w Wiosce Żeglarskiej, Janusz Szlachetko wręczył mi na scenie Odznakę Zasłużonego dla Żeglarstwa Polskiego. Jestem dumny z tego odznaczenia. Jestem w tej komfortowej sytuacji, że moja życiowa pasja jest jednocześnie moją pracą, a w dodatku przysparza mi pewnego rodzaju zasług, których wyrazem jest otrzymane odznaczenie. Sam sobie zaczynam zazdrościć? Nie, no – takie żarty…
W tym miejscu – żeby nie było tak różowo – chcę napisać, że nie mam samych przyjaciół i fanów. Aż taki wyjątkowy to nie jestem. Od czasu do czasu ktoś wyrazi swoją dezaprobatę na okoliczność tego co mu się nie podoba w moim graniu. Smutne jest jednak to, że wszystko to jest w formie anonimów. Brak jest ludziom odwagi, aby powiedzieć mi w oczy co się nie podoba. Sprawa jest wręcz nieco humorystyczna. Osoba dokonująca krytycznych (pod moim adresem) wpisów na pewnym koncie FB, co jakiś czas zmienia tożsamość, zdjęcia, nazwisko. Taki typowy żenuksowy troll, który z braku lepszego zajęcia rzuca kupami zza węgła. Ale… PSY SZCZEKAJĄ, A KARAWANA JEDZIE DALEJ! Nie pierwszy to raz i nie ostatni zapewne. Cieszę się, że tych, którym się moje śpiewanie podoba jest więcej, niż tych drugich.
Przede mną jesień i zima. Mam plany wyjazdowe: trochę wakacyjne, a trochę „pracowe”. Jeśli wszystko dobrze pójdzie poszukam inspiracji za oceanem. A wcześniej z Kasią odpoczniemy na nurkowej wyprawie w pięknym zakątku świata.
Życie jest piękne…