„2 пацаны́”

Mama,

Gnamy z fasonem, rykiem silników, wszyscy w bojowym szale.
Lejtnant obiecał, że będzie łatwo, wrócimy w glorii i chwale.
Kumple z oddziału, twarde chłopaki rwą się do karabinów.
Matuszko Rosjo, ty czekaj na nas – dumna ze swoich synów.
Maty,
Chłopy z dzielnicy, młodzi i starzy, co broń potrafią unieść,
Biegliśmy razem ile sił w nogach by się policzyć w tłumie.
Mam już Kałacha, 3 magazynki, w kieszeniach 2 Mołotowy.
Nie płacz kochana, nie martw się o mnie, powrócę cały i zdrowy.
Mama,
Widziałem z wozu twarze miejscowych, takie jak my – chuderlaki.
Trochę nieswojo, bo to zupełnie, jak nasze z Moskwy chłopaki.
Lecz miejsca nie ma na sentymenty, kazali strzelać – to strzelam.
Wieczorem wódki nam obiecali, zaraz się zrobi weselej.
Maty,
W naszym oddziale sami twardziele, niektórzy pewnie udają.
Bo nie tak łatwo grać bohatera, gdy wokół ruscy strzelają.
Nie odpuścimy i wytrzymamy, i choćby na nasze głowy
Niebo i naraz piekło spadło – i na to jesteśmy gotowi!
Mamasza…
Strasznie się boję, nie chcę być tutaj, padli od kul wszyscy moi.
Lejtnant, co nas do boju zachęcał też widać, że się boi.
Mama, to koniec! Chcę tylko przeżyć! Nie mamy dokąd uciekać!
Mama kochana! Nic już nie czuję. Spod chełmu strumień krwi ścieka…
Matusia…
Straszna jest wojna, okrutna przemoc i straszne śmierci są pola.
Kto nam zgotował ten los cholerny, kto skazał nas na niedolę…
Widziałem dzisiaj młodego stamtąd, od kul roztrzaskaną miał głowę.
Chcę już nie myśleć, nie czuć, zapomnieć. Oderżnąć zmysłów połowę…
Grzegorz Tyszkiewicz, 1 marca 2022 r. Gdańsk.

ukraina 1_08