Nurki – Hurghada – Egipt – 2007

Zapraszam do galerii. Umieściłem tam wybrane zdjęcia z naszej wyprawki do Hurghady. Zdecydowanie – na nurkowanie!!!
Niebawem napiszę o tym ciut więcej.
Dobrego oglądania życzę.
:-) ))

A oto relacja.
Polecieliśmy z Kasią do Hurghady (osobiście wolę arabską nazwę AL GHARDAKHA). Byliśmy tam od 3 do 10 listopada. Mieszkaliśmy w hotelu CORAL SEA 21 km od centrum SEKKALA. Trochę daleko, ale mikrobusy dowoziły nas szybciutko i za grosze. Od poniedziałku zaczęliśmy nurki. Nurkowaliśmy na łodzi z egipską ekipą WHITE DOLPHIN DIVING CENTER. Nurki i warunki wstepnie omówiliśmy droga mailową, tak że na miejscu było raczej wszystko jasne: co i jak. Nurkowanie jest moją wielką pasją, więc cieszyłem się bardzo na ten wyjazd. Pogoda przez pierwsze 2 dni byla bardziej wrześniowa, niż listopadowa: prawie zero wiatru, słońce, bardzo ciepło. Jednak już trzeciego dnia rozpoczął się listopad. Zaczęło dmuchać. Najpierw trochę lekko, a potem mocno. Do 4 st. B i więcej czasem nawet. Co słabsze żołądki dały o sobie znać wysyłając swoją zawartość na zewnątrz. Górą. Ja – matros, co to na niejednym morzu rzygał – nawet nie zakaszlałem. Zreszta nie było czasu. EL FANADIR, CAMEL REEF, SMALL GIFTUN oraz inne cudowne miejsca to było to, co zajmowało cała moją uwagę. Widziałem tam kolorowe rafy zbudowane z tysiąca gatunków koralowców, podwodne stwory: mureny, skrzydlice, węże, raje (płaszczki), skorpeny, ryby-napoleony i dziesiątki innych gatunków, których nazw jeszcze nie znam. Na EL FANADIR zeszliśmy na głębokość 48 m. Dużo poniżej tzw. legala, czyli obowiązujących przepisów bezpieczeństwa. W ubiegłym roku zaliczyłem tam z instruktorem Peterem Mullerem 50-tkę. Na czystym powietrzu oczywiście. Biorą mnie na taką głębokość, bo legitymuję się certyfikatem ** (dwie gwiazdki) CMAS oraz wiele wskazuje na to, że w ich opinii jestem nurem doświadczonym i nienerwowym. No i wszyscy w efekcie są zadowoleni. Ja – najbardziej.
Potem instruktorzy zabrali mnie na wrak statku EL MINA leżący na głebokości ok. 33 metrów, bardzo niedaleko wejścia do portu HURGHADA. Byłem tam już w ubiegłym roku. Ponowna wizyta na wraku wzbudziła emocje i adrenalinę. Powiem Wam – niesamowity to widok!
Wraz z wiatrem malała temperatura powietrza i widzialność pod wodą, tzn. przejrzystość wody. Ale i tak woda była cudownie czysta, do 15 – 20 metrów. Wartośc w polskich warunkach nieosiągalna. Chyba, że w basenie. ;-)
Nawiązując do obniżania się temperatury, to doszło do tego, że w ostatnie 2 dni pobytu wieczorem musiałem wkładać długie spodnie, a ostatniego dnia wieczorem – założyłem POLAR (!!!). Widocznie listopad w Egipcie jest właśnie taki.
Ale nie narzekam. Wszystko było fantastycznie: towarzysko, nurkowo, pogodowo, hotelowo. Nawet faraon sie na nas „nie zemścił”. Innymi słowy nie zachorowaliśmy na tzw. niestrawność żołądkową, zwaną właśnie „zemstą faraona”. A Kasia została nurkiem certfikowanym!!!
Pełni wrażeń, opaleni i zadowoleni wróciliśmy w niedzielę do domu. Nie wyprowadziło nas nawet z równowagi 3 godzinne opóźnienie samolotu, którym wracaliśmy do Gdańska. Dolecieliśmy, i już!
Mamy już plan kiedy, gdzie i jak pojechać na następne nurkowanie w tamte strony. Waaarto. Przeżycia są niezapomniane!