Felieton: Krakowskie SHANTIES okiem jurora.w zakładce NAPISALI O MNIE.

Ze względu na objętość felietonu pozwoliłem sobie na umieszczenie go w dziale NAPISALI O MNIE.
Zainteresowanych zapraszam tam.
A tutaj – początek:

„Kiedy organizatorzy festiwalu zaprosili mnie do udziału w Jury, nie przypuszczałem, że będzie to aż tak ciężkie zajęcie. Zasiadałem w jury kilkanaście razy w życiu i była to ciężka praca. Być jurorem na SHANTIES – to jest prawdziwe wyzwanie. Prawie 20 godzin (w ramach 5 koncertów) oglądania i słuchania w stanie najwyższej koncentracji. Patrzeć, wsłuchiwać się, notować i być obecnym na występie każdego festiwalowego wykonawcy. Każdego, bo każdy ma prawo i przywilej pretendować do jednej lub kilku nagród z puli. A po tym wysiłku – spotkać się i obradować z pozostałymi jurorami by w końcu wydać werdykt. A zanim wydać – odpowiednio go przemyśleć, uzasadnić i sformułować. Wierzcie mi, to tytaniczny wysiłek.
Zasiadając w Jury zawsze zastanawiałem się nad tym jakie kryteria mam nałożyć na oceniane prezentacje muzyczne. Po latach doświadczeń i związanych z nimi przemyśleń, obserwacji osób, których opinie były dla mnie ważne wyodrębniłem moje osobiste, najzupełniej prywatne, podstawowe kryteria, jakimi kieruję się w ocenach”…